Trwa ładowanie...

"Pokemony" są jak fala. Przypływa i odpływa, ale nigdy nie zniknie

"Najlepszym być naprawdę chcę, jak nigdy dotąd nikt…", śpiewało co drugie dziecko w każdy sobotni poranek blisko 18 lat temu. Pokemony władały podwórkami i szkolnymi klasami. I kiedy wydawało się, że mania obumrze, twórcy podbili świat aplikacją "Pokemon Go".

"Pokemony" są jak fala. Przypływa i odpływa, ale nigdy nie zniknieŹródło: Youtube.com
dj8t5yy
dj8t5yy

Pokemon, czyli "kieszonkowy potwór". Zbitka angielskich słów "pocket" oraz "monster". Zanim świat podbiła kreskówka, Pokemony były tylko pikselowymi stworkami, które trenowali posiadacze przenośnej konsoli Game Boy. W Polsce na taki sprzęt było stać nielicznych. Większość (w tym ja) musieli zadowolić się podrabianymi kolekcjonerskimi kartami. I właśnie kultowym serialem w TV.

Totalna nostalgia

22 lata temu zadebiutowały pierwsze gry z serii Pokemon - "Red & Green". Wtedy po raz pierwszy można było wcielić się w rolę trenera kieszonkowych potworków, który przemierzał krainę Kanto w celu pokonywania kolejnych trenerów. Wszystko po to, by zostać najlepszym.

Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Z edycji "Red & Green" oraz "Blue" rozwinęły się kolejne – z remake’ami i wersjami reżyserskimi to aż 17 tytułów. I mówimy tu tylko o klasycznych grach RPG, najważniejszych dla uniwersum.

Gościnne występy w grach typu "Smash Brothers" czy produkcje poboczne typu przygodowa Great Detective Pikachu dopełniały przebogaty folklor uniwersum stworzonego przez Satoshi Tajiriego. Co ciekawe, twórca serii był w młodości kolekcjonerem owadów. To wpłynęło na tak dużą liczbę "robaczego" designu stworków. Cóż, entomologia okazała się w tym przypadku intratnym hobby.

dj8t5yy

To jednak wszystko prehistoria i zamierzchłe czasy. W momencie pójścia do gimnazjum, Pokemony trochę dla mnie umarły. Wtedy trzeba było udawać dorosłego, który nie ogląda jakichś głupawych bajek dla dzieci - albo robi to potajemnie. O kolejnych odsłonach gier czy sezonach wiedziałem tyle, o ile pojawił się jakiś news w branżowym portalu bądź recenzja w czasopiśmie komputerowym.

Do czasu. Pikachu i reszta potrzebowała ponad dekady, by znowu złapać mnie w swoje sidła – trudno nie odmówić producentom cierpliwości. W końcu nie tylko trzeba trafić do "nowej" młodzieży – pierwsi fanie dojrzeli, więc czas najwyższy na kapitalizację sentymentu. Do tego wystarczyła jedna aplikacja.

Pokemony wiecznie żywe

Lato 2016 będę pamiętał jako "Pokemon Go". Tak, gra AR, w której nie sterujemy trenerem, tylko nim jesteśmy, brzmiało dla mnie jak spełnienie wszystkich dziecięcych marzeń. Pamiętam z tego okresu, że potrafiłem wrócić z pracy na piechotę do mieszkania i przez sześć kilometrów omijać rowerzystów, auta i tramwaje, byle tylko złapać Bulbazaura. Ach, pierwszy raz od wielu lat wybierałem się na spacer dla samego spaceru. No i może dla złapania kilku stworków.

Z tego czasu wspominam jeszcze, że w końcu poczułem coś na kształt solidarności międzypokoleniowej. Przy jednym z punktów, w których można było trafić na rzadsze Pokemony, gromadzili się trenerzy w różnym wieku – na ławce obok mnie siadali studenci, gimnazjaliści i licealiści, z którymi mogłem powymieniać się uwagami, poradami, bądź zapytać jak "biorą". Prawie jak ryby dla generacji "Y" i wyżej.

dj8t5yy

Przyszła jednak jesień, a mój pierwotny zachwyt opadł. "Pokemon Go" coraz częściej pojawiało się w kategorii rzadko używanych aplikacji. I nie tylko u mnie - wieści o spadającej popularności dobiegały regularnie od momentu pierwszego szkolna dzwonka.

Gdy jednak spojrzymy na statystyki, po półtora roku od premiery mobilnej produkcji Niantic można stwierdzić, że nie jest tak źle. Dziennie w Pokemon Go gra około 5 milionów osób – miesięcznie zaś aplikacja notuje 65 milionów użytkowników miesięcznie. Co dziesiąty Amerykanin z telefonem z Androidem posiada ją zainstalowaną. Nie są to może czasy, kiedy dziennie Pokemony łapało blisko 45 milionów osób, ale pogłoski o śmierci gry okazały się mocno przesadzone.

Pokemony to obecnie cała przemysłowa machina, obejmująca swym zasięgiem większość form rozrywki. Trudno powiedzieć, ile obecnie jest oficjalnych przedmiotów ze stworkami – w 2009 roku w sprzedaży na całym świecie było dostępnych około 3500. Można śmiało stwierdzić, że liczba ta jest w 2018 roku znacznie większa.

I pewnie będzie tylko szła w górę. Bo Pokemony to stale rosnąca marką – obrastająca nowymi grami, sezonami serialu, filmami (animowanych było około 20, w 2019 roku pojawi się aktorski film o detektywie Pikachu) i wszystkim, co można sprzedać na fali nostalgii lub by wciągnąć nowe pokolenie w kolejną falę pokemanii. Bo możesz zapomnieć o Pokemonach – ale one nie zapomną o tobie.

dj8t5yy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dj8t5yy
Więcej tematów