Nowe "Assassin’s Creed" udowadnia, jak mało wiemy o antycznym Egipcie
O piramidach i państwie faraonów uczyliśmy się w szkole. Co z tej wiedzy zostało w głowach? Zdecydowanie mniej, niż nam się wydaje. Przez przypadek pokazała to zapowiedź najnowszej odsłony gry "Assassin’s Creed".
Jednym z powodów, dla którego historia Asasynów zyskała tak olbrzymią popularność, jest z pewnością całe to historyczne tło. To nie była kolejna opowieść fantasy osadzona w średniowieczu. To nie było powielanie kalki o gotyckiej Anglii czy fikcyjnej wojnie atomowej. Każda kolejna część pozwala odkrywać dokładnie oddany, przeszły świat. Na mnie największe wrażenie zrobiła druga część i renesansowe Włochy. Te wszystkie pełne detali kamienice i olbrzymie katedry. Wspinanie się na nie było przyjemnością samą w sobie.
W przypadku niemal każdej odsłony mogliśmy, nawet nie znając się przesadnie na historii, ustalić czas akcji. No bo tak – "jedynka" to III wyprawa krzyżowa, "dwójka" to czasy życia Leonarda da Vinci, "trójka" – ogłoszenie niepodległości USA. W karaibskim "Black Flag" już trochę gorzej z datami, ale już "Unity" to okres rewolucji francuskiej i ścięcie króla Ludwika XVI a "Syndicate" – rewolucja przemysłowa w Anglii. Przy odrobinie wysiłku bez Wikipedii ustalimy chociaż, który to był wiek.
A "Origins"? Czy patrząc na okładkę gry, screeny, czytając pobieżne informacje, jesteśmy w stanie powiedzieć coś więcej?
Witamy w antyku
Starożytny Egipt. Wg Wikipedii datuje się, że ta epoka rozciągała się na niemal 3000 lat! Od 3100 do 332 r p.n.e. Szmat historii prawda? Nie potrafię jednak wyróżnić chociażby podstawowych okresów. Znamy pobieżnie różnicę między klasycznym średniowieczem i renesansem, które dzieli raptem kilkaset lat, ale całe 3 tysiące zlewają nam się w jedną całość. A to przecież 3 razy dłużej niż istnieje Polska!
W przypadku "Origins" taki stereotyp się powtarza. I nie dziwię się. W końcu co pamiętamy z lekcji historii o antycznym Egipcie? Że byli faraonowie. Że była kasta niewolników. Że był Sfinks i piramidy właśnie. Że hieroglify. Coś więcej? Raczej nie. Póki co sam Ubisoft nie pomaga w tym, abyśmy dowiedzieli się więcej. Na oficjalnej stronie gry nie ma słowa o tym, w jakich dokładnie czasach rozgrywa się akcja gry. Nie dostałem jej też wraz z informacją prasową. Dopiero przegrzebując się trochę przez materiały w sieci dostrzegam hasło "Ptolemeic Egypt", czyli Egipt Ptolemeuszy. To już bardzo duży trop.
Ptolemeusze byli wywodzącą się z antycznej Grecji dynastią, która rządziła państwem mniej więcej od 332 do 30 r. p.n.e. 300 lat to spore widełki, ale przynajmniej jesteśmy już bliżej jakiejś konkretnej wiedzy. W innym miejscu doczytuję, że chodzi konkretnie o czasy panowania Kleopatry. Czyli sam schyłek epoki ptolemejskiej oraz okres wojen z Rzymem. Robi się ciekawie! Ale wciąż mam jeden, ważny problem.
Zobacz też: 109. rocznica katastrofy tunguskiej - co o niej wiemy?
Błysk Sfinksa
Wśród szeregu grafik musiały pojawić się te z Sfinksem. Sfinksów było wiele, zakładam, że chodzi o tego najbardziej znanego, który zresztą leży nieopodal tych najbardziej znanych piramid. Czyli w Gizie. Jak przystało na pokazowe obrazki, wszystko jest na nich ładne. OK, może "ładne" to określenie względne. Olbrzymi posąg nie wygląda jak spod igły, gdzieniegdzie jest mocno poobcierany, ale mimo wszystko wygląda dobrze jak na budowlę mającą 2500 lat!
Wielki Sfinks z Gizy został zbudowany prawdopodobnie między 2558 a 2532 rokiem p.n.e. Przyzwyczailiśmy się, że on, tak samo jak piramidy, po prostu jest. Tymczasem historia była znacznie mniej łaskawa. Posąg został po czasie zasypany przez piach po szyję. Dopiero w 1400 roku przed Chrystusem rozpoczęto jego wykopywanie. Jak wyglądał 1400 lat później, w czasach Kleopatry? Domyślam się, że nieszczególnie.
Tymczasem na powyższym obrazku jest całkowicie odkopany i świetnie zachowany. Wpadka twórców? Mam nadzieję, że nie. Do tej pory seria "Assassin's Creed" wsławiła się znakomity lekcjami historii. Podchodząc np. do wirtualnych replik autentycznych budynków, otrzymywaliśmy notkę z encyklopedycznym wpisem. Kto miał w sobie odpowiednio dużo zaparcia, mógł ukończyć grę z głową pełną pożytecznych informacji.
I liczę, że właśnie tak będzie w przypadku "Origins". Nadchodzi bowiem część, która wymaga jak żadna poprzednia doedukowania nas z historii. Tak żebyśmy znali coś więcej niż pojedyncze hasła. Ubisoft, liczę na was!