Trwa ładowanie...

Microsoft miał świetny pomysł. Ale niektórzy sprzedawcy są wściekli

Abonament na gry, taki jak Netflix – fantastyczny pomysł! Ale jeszcze lepsze jest to, że oprócz dużego katalogu starszych tytułów dołączą do niego wszystkie premierowe gry, wydawane specjalnie na Xboksa. Gracze są zachwyceni, wydawcy wręcz przeciwnie.

Microsoft miał świetny pomysł. Ale niektórzy sprzedawcy są wściekliŹródło: Wikimedia Commons CC0
d3gp5a7
d3gp5a7

Ceny gier od zawsze były problemem dla portfela gracza. Zwłaszcza, jeśli chodziło o tytuły przeznaczone na konsole. Nowe produkcje na PC jakoś mieściły się w pułapie poniżej 200 złotych. Był nawet okres, gdy wielu rodzimych wydawców ustalało cenę wysokobudżetowych hitów na poziomie 99 złotych. Dziś, w dobie globalnego handlu cyfrowymi wersjami, to już rzadkość.

Ale i tak posiadacze komputerów nie mogą narzekać. E-sklepy urządzają regularne wyprzedaże, ceny gier po premierze stosunkowo szybko lecą w dół. Inna sytuacja jest w przypadku konsol. Tutaj te "głośniejsze" nowości kosztują od 200 złotych w górę. Najczęściej około 260, a czasem podchodzą pod 300 złotych. Do tego wolno tanieją. Gdyby jedna gra starczała nam na pół roku, byłoby to do przełknięcia. Ale najczęściej oko gracza przyciąga 1-2 miesięcznie. W skali roku robią się z tego duże kwoty

Bez hitów, ale tanio

Abonament na gry wydaje się, mimo wszystko, abstrakcyjnym rozwiązaniem. Nie wyobrażam sobie, żeby producenci chcieli zrezygnować z fury drogich tytułów na rzecz kilkakrotnie mniejszej kwoty co miesiąc.

Z drugiej strony takie rozwiązanie po trosze wdrożyło już EA, wydawcy hitowych serii "FIFA" czy "Need for Speed". Usługa EA Access, działająca tylko na Xboksie One, daje nieograniczony dostęp do biblioteki 45 gier. Z nowości jest "Battlefield I", "Mass Effect Andromeda" czy "Titanfall 2". Brakuje za to najnowszych przebojów: "FIFA 18", "Star Wars: Battlefront II" czy "Need for Speed: Payback". Ale comiesięczna opłata to tylko 15 złotych. Czyli grosze za możliwość wypróbowaniu wielu hitów. EA to jednak tylko mały kawałek tortu wydawanych co roku gier.

EA
Źródło: EA

Hity promowane na stronie EA Access

d3gp5a7

Jaki był za to pomysł Microsoftu? Xboksowy Game Pass to baza 148 gier, a my kupujemy dostęp do nich na miesiąc za 29 zł. Tak jak w EA Access, brakuje wielkich hitów ostatnich miesięcy, a więcej jest produkcji sprzed paru lat – "BioShock: Infinite", "Dirt: Rally", "Gears of War 4", "XCOM", "Halo 5" czy "Mad Max". Do tego sporo gier jeszcze z czasów Xboksa 360. Słowem XGP to fajny dodatek do nowości, które kupimy już za grube pieniądze.

Nowością jest za to oferowanie w cenie abonamentu gier premierowych. Wszystkich – pod warunkiem, że są to ekskluzywne wydania na Xboksa, których nie znajdziemy na PS4. I to jest informacja, która graczy cieszy najbardziej. Koniec z wydawaniem dwóch stów z górką, wystarczy 30 złotych. A nuż okaże się, że produkcja nam się nie spodoba?

Xbox
Źródło: Xbox

W katalogu Xbox Game Pass dużo hitów, ale większość ma już ładnych kilka lat"

d3gp5a7

Co prawda lista tych premierowych tytułów na 2018 nie jest powalająca, bo Microsoft stawia w zasadzie tylko na trzy gry sieciowe – "Sea of Thieves", "State of Decay 2", "Crackdown 3". Ale dla wielu osób to właśnie te produkcje będą jednymi z bardziej istotnych w tym roku. Zadowoleni są więc i gracze, i Microsoft. A kto nie jest? Oczywiście sprzedawcy.

Dla nich Xbox Game Pass oznacza oczywiście, że być może na trzy wyżej wymienione tytuły prawie nikt się nie skusi. A że wiele sklepów oferuje, oprócz zafoliowanych oryginałów, gry używane, to i tutaj spadną obroty. Jak ktoś kupi abonament specjalnie dla "Sea of Thieves", to przy okazji zagra w coś starszego, co dawno chciał sobie kupić. Sklep straci więc dwa razy.

WP.PL
Źródło: WP.PL

Handlarze niezadowoleni

Chociaż do premier ekskluzywnych tytułów jeszcze daleko, pierwsi sprzedawcy już reagują. Austriacka sieć Gamewire postanowiła podejść do sprawy radykalnie i w ogóle wstrzymać sprzedaż Xboksa One w swoich sklepach. O problemach wypowiadali się też brytyjscy sprzedawcy dla brytyjskiego Gamesindustry.biz. Dla nich gorsze od kwestii gier premierowych jest przejście przez Game Passa segmentu gier używanych. "Po co ludzie będą mieli wydawać 12-15 funtów za używki, jeśli za 'dychę' mają gigantyczny katalog gier?" – mówi w wywiadzie Extreme Gamez.

d3gp5a7

Postanowiłem spytać o tę kwestię także polskich sprzedawców. Niestety większość nie jest jednak chętna do udzielania takich wypowiedzi albo uważa, że jest zdecydowanie za wcześnie. – Ciężko powiedzieć, zwłaszcza, że gier na Xboksa One sprzedaje się u nas mniej niż na PS4 – mówi mi jeden z warszawskich sprzedawców. – Ale w przypadku EA Access okazało się, że nasi klienci wolą jednak mieć gry w pudełku i nie odczuliśmy wpływu tej usługi. Możliwe, że z Game Passem sytuacja się powtórzy – dodaje.

Zobacz też: Program #CTRL - współczesne RPG

Co na to duże sieci od elektroniki? Zapytałem rzecznika Saturna i Media Markt, ale do momentu publikacji nie otrzymałem odpowiedzi. Domyślam się jednak, że nikt nie skacze z zachwytu na myśl o tym, że zamiast 250 złotych kasa zobaczy 29. Albo okrągłe zero. W końcu nie kupujemy ładnego pudełka tylko czysty kod na dostęp, więc czemu nie ominąć sklepu i nie zapłacić po prostu w internecie?

d3gp5a7

Rewolucyjny pomysł czy deska ratunku?

Można się jednak zastanawiać, skąd tak mocny krok ze strony Microsoftu. Abonament z pewnością sprawi, że "Sea of Thieves", "Crackdown 2" oraz "State of Decay 2" będą miały znacznie więcej graczy na starcie. Ale czy to jedyny powód? Innym może być kondycja Xboksa One na świecie. Analizy pokazują, że zdecydowanie mniej osób posiada konsolę Microsoftu od sprzętu Sony.

Microsoft
Źródło: Microsoft

Czy sieciowe gry Microsoftu przyciągną tłumy?

d3gp5a7

W styczniu 2018 japońska firma pochwaliła się, że sprzedała ponad 73 miliony. Microsoft za to nie chwali się - dane na temat sprzedaży pochodzą z analiz rynkowych i wskazują na około 34 miliony. Czyli ponad dwa razy mniej.

Akt szczodrości może być po prostu odpowiedzią na tę sytuację. Dziś nowy klient może wybrać właśnie Xboksa One, bo dopłacając groszową niemal kwotę za abonament, dostanie kilkadziesiąt obszernych gier oraz nowości. Może to okazać się również początkiem małej rewolucji. A co jeśli niedługo znikną olbrzymie wydatki, bo wszystko zastąpią abonamenty? Z pewnością zapaleni gracze by na tym skorzystali.

Ja jestem jednak zdania, że najlepszy ruch w branży gier robią po prostu... dobre gry. Te długo rzeźbione, dopracowane, z niesamowitą fabułą, przeznaczone głównie dla jednego gracza. I być może dotychczasowy sukces PlayStation 4 wynika właśnie z tego, że cały czas powiększa katalog ekskluzywnych gier, które podbijają serca krytyków i graczy.

Przeczytaj też: Wojna Sony z Microsoftem. Producent Xboksa wyciąga asa z rękawa
d3gp5a7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3gp5a7
Więcej tematów