"Heroes of Might & Magic III"
Niedawno pisaliśmy o grach, które mocno się zestarzały. Dziś przypominamy produkcje dzielnie opierające się postępującemu wiekowi, rozwojowi grafiki i technologii. Zacznijmy od tytułu absolutnie kultowego, który przez lata figurował na szczycie zestawień gier wszech czasów i do dziś jest ciepło wspominany - "Heroes of Might & Magic III".
"Herosi 3" to strategia turowa osadzona w baśniowym królestwie Erathii. Do dziś zachwyca tam w zasadzie... wszystko. Ogromne zróżnicowanie kierowanych przez nas zamków - pełnych postaci i stworzeń ze świata ludzi, elfów, podziemii, nekramantów, żywiołów czy bagien. Dowodzący armią herosi, których nowe umiejętności mają realny wpływ na grę. Fantastyczne bitwy w podzielonym na tury systemie, pozwalające skoncentrować się na taktyce, a nie szybkim klikaniu. Urocza grafika, pomimu upływu lat wciąż wyrazista. Piękna ścieżka dźwiękowa. W końcu duży wybór trybów - od kampanii przez pojedyncze scenariusze po losowo generowane mapy i legendarne hot seat, czyli gra w kilka osób przy jednym komputerze.
Po grę najlepiej sięgnąć w wersji "Heroes of Might & Magic III: Complete", zawierającą wszystkie dodatki. Do wyboru jest również "HD Edition" z podrasowaną grafiką, ale nie zawiera ona dzwóch bardzo istotnych rozszerzeń.
"Gothic II"
Jedna z ulubionych gier wśród polskich graczy - i nic dziwnego. Seria "Gothic" zachwycała niesamowitym klimatem, nowoczesną grafiką 3D, znakomitą fabułą, fajnymi postaciami, które spotykaliśmy na naszej drodze oraz historią różniąca się w zależności od podjętych w trakcie rozgrywki wyborów. Do tego niezbyt złożony, ale za to prosty, uczciwy i satysfakcjonujący system walki.
Co z tego zostało po latach? W drugiej części gry bardzo wiele. Nawet oprawa graficzna, która najbardziej się zestarzała, nadal wygląda bardzo dobrze, a otwarty świat, pełen sekretów i kryjówek, zachęca do eksploracji. Warto też dodać, że "Gothic II" jest nadal grą żywą - wciąż powstają dodatki i modyfikacje, rozszerzające świat o nowe historie.
Gra nadal jest w sprzedaży w wersji ze znakomitym dodatkiem o nazwie "Noc Kruka".
"Worms World Party"
"Diablo II"
"Diablo III" wciąż jest na topie, jeszcze w tym roku zobaczymy nowy dodatek - "Przebudzenie nekromantów". A co z poprzednią częścią? Warto do niej wrócić? Jak najbardziej! "Diablo II" zachowało przede wszystkim znakomitą dynamikę rozgrywki. To wciąż szybka, momentami mocno zręcznościowa gra, w której fabuła jest na drugim planie, a na pierwszym - przeczesywanie lądów i podziemii w poszukiwaniu potworów oraz skarbów.
Choć grafika już mocno trąci myszką, radość z gry jest równie duża co kiedyś. Warto sięgnąć po "Diablo II", aby poznać nową historię i pograć innymi herosami, niż w najnowszej części gry. Niektórzy bohaterowie wyraźnie różnią się umiejętnościami - dzięki temu grając w "dwójkę" nie poczujemy znużenia i powtarzalności.
"The Settlers II"
To zadziwiające, że ani nowe części serii "The Settlers", ani odświeżone wersje tych starszych odsłon, nie zdołały dorównać famą do "dwójki". Chociaż na jej grafikę można dziś spojrzeć tylko z uśmiechem czy lekkim politowaniem, esencja rozgrywki pozostaje niezmącona i niezastąpiona. Czemu? Chodzi o prostotę.
Za stareńką szatą graficzną kryje się idealny mechanizm rozbudowy osady. Korzystając z ogranicznej powierzchni, stawiamy kolejne budynki i łączymy je drogami z magazynem. Szkopuł w tym, że na jednym fragmencie drogi stoi tylko jeden tragarz zdolny przenieść towar od flagi do flagi. Im większa osada, tym dłużej trwa transport. Rozbudowa zatem powoli się komplikuje, ale bardzo przejrzysty system pozwala nad wszystkim zapanować. W końcu dochodzi też do walki o ziemie z sąsiadami.
Gra "The Settlers II" jest zdecydowanie prostsza od współczesnych tytułów typu "city builder" i znacznie sympatyczniejsza od konkurencyjnych tytułów, w których budujemy antyczne miasta. Cały czas dostępna jest w sprzedaży klasyczna odsłona w wersji "Gold Edition". Remake "Settlers 2: The 10th Anniversary" to już niemal całkiem inna gra.
StarCraft
To jeden z najbardziej znanych na świecie tytułów. Ta futurystyczna strategia przez kilkanaście lat stała w czołówce gier multiplayer, a przez długi czas królowała na wszelkich turniejach i e-sportowych zawodach. Żywotność zapewniło jej oparcie rozgrywki o trzy bardzo zróżnicowane rasy, które mógł kontrolować gracz - Terran, Zergów i Protossów. Starcia pomiędzy każdą z nich zawsze mogły wyglądać zupełnie inaczej.
Ale "StarCraft" nadal się sprawdza także jako gra dla jednej osoby. Główna kampania, która jak rzadko kiedy w grach strategicznych opowiada niesamowitą, pełną zwrotów akcji historię. Zadbano również o zróżnicowane misje oraz zapadające w pamięć postaci. Grafika ma nadal sporo przejrzystości, a już wspaniale zachowała się cała oprawa dźwiękowa - głosy jednostek i wspaniała muzyka.
"StarCraft" jest cały czas dostępny w sprzedaży, ale w sierpniu nadejdzie jego odświeżona wersja, z wyższą rozdzielczością i z odnowionymi teksturami jednostek, budynków oraz otoczenia.
"Borderlands"
Prawie 8 lat minęło od premiery pierwszej części! Ten miks strzelanki i gry RPG w posapokaliptycznym świecie cały czas jest żywy, dzięki drugiej odsłonie i "The Pre-Sequel" oraz licznym dodatkom. Ale czy jest sens cofać się o taki szmat czasu? Czy nowe części nie są po prostu lepsze?
W rozmowie z redakcyjnym kolegą dowiedziałem się, że grał tylko w "Borderlands 2", które go odrzuciło. Nie dziwię się. Nowsze części są bardziej zaawansowane, mają żywszą fabułę oraz sporo nawiązań do poprzedników. To właśnie od jedynki warto zacząć, aby wsiąknąć w klimat planet, na których roślinność wymarła, a ludzie chowają się zabarykadowani w miastach.
"Borderlands" ma również wciąż nienaganną grafikę, której mankamenty ukrywa komiksowa stylizacja. Cieszy sama rozgrywka, oparta o rozwój jednej z czterech klas postaci, zbieranie kolejnych modeli broni i ulepszeń pancerza oraz w końcu samotne wypady na starcie ze zmutowaną fauną planety Pandora.
"Grand Theft Auto: San Andreas"
W poprzednim rankingu narzekaliśmy na "GTA IV". Co tu więc robi "San Andreas", czyli jeszcze starsza część z serii "Grand Theft Auto"? Chociaż graficznie ta odsłona cyklu mocno się zestarzała, wciąż pozostaje wspaniałą "piaskownicą" do zabawy. Duży świat pełen autostrad i plenerowych dróg umożliwia swobodną eksplorację i długie podróże motocyklami, samochodami czy samolotami. Z kolei niezliczona ilość fanowskich modyfikacji pozwala łatwo wrzucać do gry liczne dodatki, jak pojazdy czy skórki zmieniające wygląd naszego bohatera.
"San Andreas" może pochwalić się także wyjątkowo zróżnicowanymi misjami. Choć gangsterska fabuła jest z misji na misję coraz bardziej absurdalna, nie brakuje tam fajnych postaci, ciekawych zwrotów akcji i w końcu oryginalnych zadań do wykonania, które wcale nie polegają wyłącznie na mierzeniu z pistoletów do wrogich gangów.