Jesteśmy na Blizzconie! W Los Angeles 6 rano, a już idą tłumy
Co roku na kilka dni Los Angeles zamienia się w światową stolicę gier. Wszystko przez Blizzard, twórców kultowych serii „StarCraft, „Warcraft” i „Diablo”.
Na organizowanym przez nich Blizzcon przyjeżdżają tysiące. Chcą być pierwszymi, którzy dowiedzą się, co nowego szykuje gigant. I skorzystać z dziesiątek innych atrakcji.
Już w czwartek wieczorem okolice Convention Center, kilkanaście godzin przed startem Blizzconu, były mocno oblężone. Fanów widać od razu – koszulki, t-shirty, ogromne torby, czasem przebrania i dodatki z najbardziej znanych gier Blizzarda. Spotkania, pierwsze zakupy w foodtruckach, odbieranie okolicznościowych paczek z gadżetami.
Każdy pewnie przyszedł z trochę innego powodu. Dla jednych to e-sportowe zawody, konkursy dla cosplayerów, dla innych nowości z pierwszej ręki, wykłady twórców czy po prostu spotkania ze znajomymi z sieci. Ale centralny punkt, łączący całą imprezę, jest jeden – ceremonia otwarcia.
Przy większości imprez to często pomijany punkt, kojarzący się z podniosłą przemową kierowaną do dziennikarzy i oficjeli. Tutaj to moment prawdy. Godzina podczas której gracze poznają plany Blizzarda na najbliższe lata, czy poznają nowe gry, jak bywało już w przeszłości.
Co nam powie Blizzard na imprezie Blizzcon 2018? Na pewno pojawi się specjalny serwer do "World of Warcraft", w którym wszystko będzie tak, jak w 2004 r. To wiadomo na pewno. Co dalej? Wielu przewiduje, że usłyszymy słowo "Diablo IV". Inni, że doczekamy się odświeżonej wersji "Diablo II". Ja strzelam inaczej – "Warcraft IV", a jak. Niech twórcy pokażą, że nadal są mistrzami w robieniu nowych gier, a nie tworzeniu dodatków, rozszerzeń, rozwinięć do tych istniejących.
Ceremonia otwarcia rozpocznie się o 11 czasu lokalnego (godz. 19 w Polsce) i potrwa 60 minut.