Ideał dla graczy, ale tylko na PC – test słuchawek G533 Wireless
Kable, kable, kable. Przekleństwo każdego posiadacza komputera. A w przypadku graczy liczba gadżetów na prąd zaczyna się wyraźnie mnożyć. Odciążenie biurka i naszej przestrzeni choćby jednym urządzeniem bezprzewodowym to sukces. Byleby nie odbiło się to na jakości!
Całe życie korzystam z tradycyjnych słuchawek. Jedne miały krótszy kabel, inny dłuższy – ale problem zawsze był ten sam. A to, przewód się o coś zaczepił, a to splątał. Słuchawki bezprzewodowe mają tę oczywistą przewagę, że kabla brak i 2 problemy mamy z głowy. Ale lekko nie jest.
G533 to olbrzym, tak jak kablowe odpowiedniki gamerskich słuchawek z wyższej półki. Są duże, masywne, odrobinę ciężkie. Ale świetnie leżą na głowie i na uszach. Robią też wrażenie sprzętu, który nie zepsuje się po pół roku intensywnego użytkowania. Plus mają fajne kółko pod uchem do kontroli głośności. To mi się podoba.
Mniej podoba mi się pomysł na złożenie słuchawek. Mniej więcej w połowie pałąka słuchawki „łamią się” na bok. Po prostu część tuż przy samych słuchawkach odgina się na zewnątrz. Dzięki temu można je łatwo zawiesić na szyi. Ten brak sztywności zmniejsza też szansę, że się połamią noszone w plecaku. Jednocześnie pomysł sprawia wrażenie dość niechlujnego. Za każdym razem, gdy złapiemy konstrukcję, słuchawy majtają się na boki. Równie dziwnie wyglądają położone na stole. Cóż, detal – przejdźmy dalej.
Podłączam sprzęt przez usb do komputera, czekam aż się naładuje. Nie odmierzałem czasu, ale maksymalne naładowanie trwało na pewno krócej niż 30 minut. Dalej trzeba tylko włożyć transmiter w formie pendrive’a do gniazda usb - mój komputer w kilkanaście sekund wykrył i zainstalował wszystko, co trzeba. Zakładam na uszy. Grają.
Jak jest z jakością? Zacząłem od muzyki. W tym aspekcie G533 jest cieniutkie. Moje ulubione kawałki, powiedzmy że dość bogate dźwiękowo, brzmiały bardzo sucho i nie miały w sobie ani trochę głębi. Oglądanie filmów na Youtubie – ok. Ale muzyka się tu nie sprawdza. Szkoda.
Przestraszyłem się, że podobnie będzie z grami. Odpaliłem „Counter-Strike’a” i… pełne zaskoczenie. W grach G533 to zupełnie inny sprzęt, który dostarczył mi wrażenie dźwiękowe, jakich dawno nie miałem. Akurat „CS” wymaga dźwiękowej precyzji, żeby dokładnie słyszeć ruchy przeciwnika. Wszystko to zostało mi dostarczone – poczucie przestrzeni, każde szurnięcie, wystrzał, rzut granatem po drugiej stronie budynku. Ekstra!
Kolejne gry? Wcale nie gorzej. Ogromna precyzja mowy, dźwięków, odgłosów, ale nawet muzyka w tle nie brzmiała dla mnie źle. Pozostaje tylko kilka kwestii technicznych…
Do baterii ciężko mi się przyczepić. Nie pracuje długo, ale to też przez to, że wychodząc gdzieś naturalnie zapominamy o wyłączeniu słuchawek. W efekcie musiałem co dzień lub dwa podłączać sprzęt. Ładuje się krótko, ale czasem irytowało mnie, że nie mogę od razu zagrać. Zasięg działania nie jest duży – bo i po co. Z kanapy z drugiego końca pokoju spokojnie zagramy.
Jest za to jeden problem. Słuchawki nie mają ani bluetootha, ani wejścia na jacka. Oznacza to, że skorzystamy z nich wyłącznie w parze z komputerem. Wyjście poza dom totalnie odpada. Liczyłem też, że transmiter na usb pozwoli grać na PlayStation 4. Nic z tego. Tylko PC. Na plus dodam, że każde ponowne wpięcie „dongla” do komputera łączy mnie w sekundy.
Szukasz słuchawek uniwersalnych? Cóż, źle trafiłeś. Chcesz bezprzewodowy sprzęt robiony faktycznie z myślą o grach? Do tego wygodny, z dobrego materiału i bez "odpustowego" wyglądu? G533 są do tych potrzeb znakomite. Gdyby tylko cena był ciut niższa od 649 zł na stronie producenta...