Idą do sklepu i "kradną skórki". Proceder wkurzył pracownika polskiego sklepu
Napisać, że "Fortnite" to już fenomen, a nie gra, to nic nie napisać. Dawno nie było marki, która zawładnęłaby sercami użytkowników do tego stopnia, co produkcja studia Epic. Nawet sklepy mają problem z uwielbieniem dla tej gry.
Można teraz zapytać - dlaczego? "Fortnite" to gra darmowa, więc wizyta w punkcie handlowym, żeby się pobawić, raczej nie powinna mieć sensu. Diabeł kryje się w szczegółach. Sen z powiek fanom spędza nie tylko wygrana w wielkiej, strzelanej bitwie, ale i wirtualne gadżety, tak zwane "skórki". Za wyróżniające się ozdoby dla naszego bohatera trzeba słono zapłacić.
Ale co ma do tego smartfon w sklepie?
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Okazuje się, że jesli rozegramy kilka gier na konkretnym smartfonie, otrzymamy za darmo specjalną "skórkę". Do "kradzieży" nie trzeba wcale wynosić ze sklepu smartfona. Wystarczy zalogować się na testowym egzemplarzu na swoje konto. Gramy, zgarniamy wirtualny fant, wracamy do domu i już na własnej komórce cieszymy oko nowym przedmiotem.
W jednym ze sklepów sieci Media Expert problem był tak poważny, że pracownicy opublikowali ostrzeżenie dla tych, którzy nie przychodzą na zakupy, tylko próbują zdobyć gadżety bez kupowania telefonu. Jak widać na zdjęciu powyżej, nie ma przelewek, pojawia się ostrzeżenie o wezwaniu policji. Skąd w ogóle pomysł na taką formę zniechęcenia łowców "skórek"? WP Tech poprosiło o komentarz rzecznika prasowego Media Expert, Michała Mystkowskiego.
- Zamieszanie wynika ze specyfiki promocji sprzedażowej jednego z producentów urządzeń mobilnych, która skierowana jest między innymi do fanów gry "Fortnite". Założenie tej akcji polega na tym, że po rozegraniu trzech rozgrywek na nowo zakupionym urządzeniu, użytkownik otrzymuje bezpłatnie treści - tzw. "skórki”, które standardowo są odpłatne - tłumaczy Mystkowski. - Zjawisko wykorzystania telefonów i tabletów, stanowiących ekspozycję elektromarketów i salonów sprzedaży do uzyskania tych, pożądanych przez graczy elementów rozgrywki, obserwujemy nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie - zaznacza.
Jednocześnie Mystkowski zapewnia, że treść komunikatu widocznego na zdjęciu nie była i nie jest autoryzowana przez centralę naszej sieci i wynika zapewne z samowolnego działania jednego z pracowników. Sieć uruchomiła procedurę kontrolną zmierzającą do wewnętrznego wyjaśnienia tej sytuacji.
- Tego typu prewencyjne "odstraszacze" stoją w sprzeczności z naszą filozofią dzielenia się pasją do nowoczesnych technologii oraz ułatwiania dostępu do innowacyjnych rozwiązań. Wszystkich Klientów, którzy uznali treść omawianej informacji za niestosowną, w imieniu naszej sieci i swoim własnym, uprzejmie przepraszam – podkreślił.
Rzecznik dodaje również, że urządzenia marki Samsung, stanowiące część ekspozycji salonów sprzedaży, są wyposażone w oprogramowanie DEMO, które uniemożliwia pobieranie i instalowanie aplikacji. W kontekście mechanizmu omawianej promocji nie ma to większego znaczenia, ale często klienci dziwią się, że nie można na wystawowych telefonach ściągnąć jakiejś gry czy aplikacji. Teraz już wiadomo dlaczego.