Handlował nielegalnie grami. Teraz grozi mu nawet 5 lat więzienia
Policja na poważnie bierze się za internetowych piratów. Ten człowiek nielegalnie handlował cyfrowymi wersjami gier. Sprawą zainteresowała się policja, ustaliła dokładnie przebieg jego "kariery" i postawiła zarzuty. Na co sami powinniśmy uważać, kupując produkty w internecie?
Piractwo to proceder znany użytkownikom komputerów i konsol od kilkudziesięciu lat. Kiedyś nielegalnie handlowało się na bazarach samodzielnie przegranymi płytami i kasetami. Dziś fizyczne kopie poszły do lamusa, a przedmiotem transakcji są kody lub znacznie częściej - dostęp do wirtualnych kont. Oszust kupuje legalnie szereg gier lub programów, następnie sprzedaje do nich dostęp na portalu aukcyjnym. To kuszące, bo tanie rozwiązanie, ale jest zwykłym oszustwem.
Przekonał się o tym pewien 41-latek z powiatu tomaszowskiego. Do jego mieszkania w maju wkroczyła policja. Funkcjonariusze od zwalczania cyberprzestępczości zabezpieczyli sprzęt elektroniczny i karty bankomatowe. Straty poszkodowanej firmy sięgają aż 150 tys. złotych!
– Mężczyzna handlował od kilkunastu do kilkudziesięciu razy jedną grą – wyjaśnia nam podkomisarz Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Z analizy transakcji wynikało, że osoba ta zarobiła ok. 80 tys. złotych. Uczyniła po prostu z nielegalnego handlu swoje stałe źródło dochodu – kontynuuje Fijołek.
Z naszej rozmowy wynika także, że złapanie mężczyzny nie było problemem. Policjanci zajmujący się cyberbezpieczeństwem monitorują m.in. portale aukcyjne i obserwują osoby, które prowadzą regularny handel produktami o podejrzanie niskich cenach. Po ich działalności w sieci pozostaje mnóstwo śladów – emaile, aukcje, transakcje bankowe. W opisywanym przypadku pierwsze nielegalne kopie były sprzedawne w kwietniu 2016 r.
Policji udało się zabezpieczyć na miejscu 40 tys. złotych na poczet pokrycia strat. Mężczyzna, oprócz kary więzienia, może zostawić zobowiązany także do naprawienia szkody i zapłaty dodatkowej grzywny. Tym zajmie się już sąd.