Handel e-przedmiotami ma się świetnie. Sprzedają je za ponad 1000 zł
Wchodzę na portal aukcyjny. Wpisuję tytuł popularnych gier online. Pierwsze wyniki? Wirtualne przedmioty, konta, postaci, waluty. Jedne kupię za grosze, inne za grube tysiące. Skąd te ceny?
Gdzie kilka osób, tam zaczyna się handel. Z grami jest inaczej? Nic z tych rzeczy. Rozrywka online to idealne miejsce do tego, aby zarabiać. I wcale nie chodzi o żadne kasyna, ani zakłady na sportowych wydarzeniach. Przedmiotami porządania są przede wszystkim wirtualne przedmioty. Czemu? Bo niektóre jest bardzo trudno zdobyć. A wszystko co rzadkie, ma swoją cenę.
"Counter-Strike: Global Offensive". Jedna z najpopularniejszych gier sieciowych w Polsce i na świecie. Po każdym meczu mamy szansę dostać rzadką "skórkę", ozdobę na wirtualną broń. Albo skrzynkę z losowym gadżetem, ale do jej otworzenia potrzebny jest kluczyk za kilka euro. Praktyczne efekty zdobyczy? Zerowe. To wyłącznie ozdoby, które mogą podziwiać inni gracze. Ale i tak jest to obiekt porządania. W zeszłym miesiącu sprzedano cyfrowy nóż za 1375 zł.
Ceny potrafią dochodzić do tysięcy złotych za te "skórki", które wylosować można bardzo rzadko. Ale częstszym przedmiotem zakupu są przystępniejsze cenowo ozdoby, nieprzekraczające 100 zł. Niższa cena oznacza, że częściej da się je zdobyć. Ale to wymaga grania po kilka godzin dziennie i sporo szczęścia. Kupić przedmioty można także przez oficjalny dom aukcyjny. Kupujący tracą jednak na prowizji, więc przenoszą się z handlem poza grę.
"CS:GO" to nie jedyne miejsce, gdzie zdobywa się cenne rzeczy. W kultowym "World of Warcraft" handluje się wirtualnym złotem, ale też kontami. Dla nowego gracza przebrnięcie przez sporą część gry to długie tygodnie. Eksperci rozwiną bohatera do maksymalnego poziomu w kilka dni. Do tego dochodzą także przedmioty, ale tu - w przeciwieństwie do "Counter-Strike'a" - mają one faktyczny wpływ na rozgrywkę.
Ofert jest tyle, ile jest gier sieciowych, w których istnieje wewnętrzna ekonomia. Czyli wirtualna waluta i przedmioty, które da się przekazać innemu graczowi. Ale z aukcjami na "itemy" jest pewien problem.
Jest nim oczywiście uczciwość kupujących. Po zakupie na aukcji dostajemy dane do konta lub spotykamy się w wirtualnej przestrzeni, aby tam otrzymać przedmioty. Większość takich transakcji dochodzi do skutku, ale zawsze może się zdarzyć, że trafi na nas. I kupionej rzeczy nie dostaniemy.
Warto też dodać, że aukcje nie są mile widziane przez twórców, którzy woleliby, aby handel odbywał się wewnątrz gry. Z procederem nikt nie chce walczyć... albo ma własny pomysł. Na najlepszy wpadli twórcy platformy Steam, którzy pozwalili handlować za realną kasę. Nie dostajemy jednak gotówki do dłoni, tylko doładujemy swoje konto na zakup kolejnych gier.