Moc jest silna w maju
May The 4th Be With You – dosłownie: niech czwarty maj będzie z tobą! Tak pozdrawiają się wszyscy fani sagi o odległej galaktyce. Nieoficjalne święto Gwiezdnych Wojen to doskonała okazja do przypomnienia sobie nie tylko filmów, ale i gier.
A tych powstało całkiem sporo od momentu premiery "Nowej Nadziei" w 1977 roku. Właściwie na każdej platformie można było zagrać w tytuł, który był mniej lub bardziej powiązany z filmami bądź stanowiły adaptację książki albo opowiadały całkowicie nową historię. Do tego dochodzi różnorodność gatunkowa – wyścigi, FPS-y, RPG, RTS czy symulator kosmicznych walk stanowią tylko fragment z mozaiki tytułów, w których gracze przenosili się do odległej galaktyki. Oto kilka produkcji, które warto sobie odświeżyć.
Star Wars Episode I: Racer
Gra jest dostępna od pierwszego maja na platformie GOG, nieprzypadkowo zaczynamy więc od niej. Dla wielu to jedyna dobra rzecz związana z niesławnym "Mrocznym Widmem". Nic dziwnego, bo zamiast politycznych intryg i midichlorianów gracze ścigają się podracerami. Do dyspozycji oddano nam 21 tras na ośmiu różnych planetach, 21 różnych pojazdów o różnych parametrach, wadach i zaletach, które możemy modyfikować za pieniądze zarobione w wyścigach i absurdalnie szybką akcję. Koci refleks jest w tej grze niezbędny, ale satysfakcja z wygrania wyścigu to sama poezja. Nie jestem fanem ścigałek, ale w momencie premiery ta produkcja pochłonęła mnie na wiele tygodni. Także przez zachowany klimat uniwersum oraz rozgałęziające się i wymagające projekty tras czy oryginalną muzykę z filmu.
Star Wars: Republic Commando
Taktyczna strzelanka utrzymana w duchu "Rainbow Six" podczas Wojen Klonów? A gdzie Moc, Jedi, Sithowie? Podobnie jak w przypadku "Racer", te elementy nie były niezbędne do zrobienia dobrej gry. "Republic Commando" skupiał się na działaniu elitarnej czteroosobowej grupy klonów, których działania zazwyczaj odbywały się gdzieś za lub obok głównej linii frontu. Jako jej członek wydawaliśmy rozkazy pozostałej trójce – każdy z towarzyszy miał inny zestaw umiejętności i co ważne, charakter. Jeden był optymistą, drugi preferował smoliście czarny humor. Tytuł dawał graczowi możliwość wglądu w akcje dywersyjne i mniej znane epizody z konfliktu Republiki i Federacji Handlowej, a sterowanie oraz grywalność stały na wysokim poziomie. Produkcja została oczywiście nadszarpnięta zębem czasu, ale ciągle daje unikalne w kontekście sagi spojrzenie na ogromny konflikt oczami świetnie wyszkolonych, ale pozbawionych supermocy żołnierzy, a nie potężnych Jedi.
Seria Jedi Knight
Tutaj trudno zdecydować się na jeden tytuł, dlatego wstawiam cały cykl poświęcony jednej osobie. Żołnierz Imperium, Agent Rebelii, Wygnaniec Jedi – Kyle Katarn to jedna z najciekawszych postaci Rozszerzonego Uniwersum (obecnie Legendy). Targany sprzecznymi emocjami, nęcony potęgą Ciemnej Strony i sceptyczny wobec reguł i zasad Zakonu Jedi, Katarn wyrasta na jedną z najlepiej rozpisanych i zniuansowanych postaci. Do tego możliwość korzystania z mocy, bogaty arsenał broni, który ostatecznie przegrywał ze starym dobrym mieczem świetlnym i wciągająca intryga sprawiały, że gry z tej serii pozostają warte uwagi. Choć starsze odsłony trącą myszką, warto poznać chociaż "Jedi Outcast", oferujący jeden z najlepszych (choć absurdalnie wręcz niezbalansowany) system walki mieczem świetlnym.
Knights of The Republic; Knights of The Old Republic II: The Sith Lords
Nie mogło zabraknąć tutaj dylogii prosto od Bioware i Obsidian. Obie części Knights of The Old Republic to solidne RPG/TPP z akcją umiejscowioną 4000 lat przed wydarzeniami z oryginalnej trylogii. Pierwsza część trzymała się dość klasycznej historii o ratowaniu świata i wyborach między Jasną a Ciemną Stroną – robiła to sprawnie, jednak z perspektywy czasu to nie historia, a relacje między bohaterem a jego towarzyszami, świat przedstawiony i ożywcze wówczas spojrzenie na uniwersum sprawiły, że nie odeszła w niebyt.
Kontynuacja natomiast to zupełnie inna para kaloszy. Gra może wygląda jak jej poprzednik, ale pod kątem historii oraz przekazu jest całkowicie. "Sith Lords" oferuje bowiem całkowitą dekonstrukcję filozofii Jedi oraz Sith, uwypuklając ich wady oraz przedstawiając Moc jako siłę, która w dłuższej mierze jest destrukcyjna dla galaktyki, trzymając ją w wiecznym cyklu walki między dwoma zakonami. To jedna z najpoważniejszych produkcji osadzona w świecie Gwiezdnych Wojen, zadająca pytania o samą zasadność egzystencji w świecie rozdartym przez dwie filozofie. Pozycja absolutnie obowiązkowa.
Shadows of The Empire
Będąca częścią projektu multimedialnego gra, która uzupełniała wydarzenia przedstawione w książce i komiksie o tym samym tytule. Tym razem kierujemy Dashem Rendarem – przemytnikiem i najemnikiem, którego historia pcha prosto w środek konfliktu między Rebelią a Imperium. Podobnie jak Han Solo, Rendar zostaje niechętnym bohaterem, który staje naprzeciw siłom księcia Xizora – przywódcy przestępczego syndykatu Czarne Słońce, przy okazji pomagając Luke'owi, Lei i Lando Carlissianowi.
Gra rozpoczyna się od kultowej już bitwy na Hoth, gdzie próbujemy odeprzeć maszyny kroczące Imperium, a potem jest już tylko ciekawiej. Twórcy rzucają nas po planecie- wysypisku śmieci, księżycu przeoranym kanionami, każą jeździć na ścigaczach po Tatooine i brać udział w kosmicznych bitwach. Dzieje się sporo, jest różnorodnie choć grafika już nie ta – 21 lat na karku jednak robi swoje. Warto jednak odświeżyć sobie tę pozycję lub zagrać od nowa – losy Dasha Rendara są tego warte.