Chaos i zniszczenie. Tak ratują ludzkość "Agents of Mayhem"
"Agents of Mayhem" to kreskówkowa strzelanka, w której do dyspozycji dostajemy kilkunastu różnorodnych bohaterów. Wcielając się w nich będziemy niszczyć i zabijać. A wszystko to dla wyższego dobra.
W grze "Agents of Mayhem" Seul padł celem Legionu, mrocznej agencji która wykorzystując technologię ciemnej materii chce… no właśnie nie do końca wiem, czego chce Legion. Niejasna fabuła jest pierwszym z wielu słabych punktów gry. Inne, które najbardziej przeszkadzają to: monotonna rozgrywka, misje na zasadzie kopiuj-wklej, nudny, "sterylny”, futurystyczny Seul, powtarzalne lokacje, zmarnowany potencjał komediowy i sporo innych. Tym dziwniejsze jest to, że do "Agents of Mayhem" wracam częściej i z większą przyjemnością niż sam bym przypuszczał. Ale po kolei.
"Agents of Mayhem" to kreskówkowa strzelanka, która daje nam do wyboru kilkunastu równie kreskówkowych bohaterów. Są oni zdecydowanie najlepszym elementem gry. Każdy ma unikalną osobowość, a modele i animacje wykonane są na najwyższym poziomie. Każdy ma też odmienną technikę walki i własne umiejętności specjalne, jednak to akurat nie wpływa jakoś bardzo na różnorodność rozgrywki. Każdym bohaterem gra się bowiem podobnie. Wymagają tego przeciwnicy, zawsze ci sami (w sumie jest chyba 5 różnych przeciwników), atakujący zawsze w ten sam sposób.
Jednym z najlepszych wg mnie akcentów gry, są pogaduchy, żarty i docinki pomiędzy agentami Mayhemu. Szyderstwo z obsesji „Hollywooda” na punkcie swojego wyglądu i popularności, rozmowy o "sekretnym” związku pomiędzy "Piątką” a "Braddock” nadają grze koloru. Szkoda tylko, że jest ich tak mało, i że są tak bardzo sztampowe. Gra ma ogromny potencjał komediowy. Jako mało poważna, kreskówkowa strzelanka powinna być dosłownie utopiona w żartach (zarówno tych lepszych jak i tych gorszych). W rzeczywistości opisane wcześniej "smaczki” zdarzają się zdecydowanie zbyt rzadko.
Najważniejszym elementem gry jest strzelanie, jak na strzelankę przystało. Poza nim nie ma w grze tak naprawdę nic ciekawego do roboty. Otwarty świat, który można swobodnie eksplorować jest bowiem tak nudny i nijaki, że po prostu go pominę. Mało tego, jazda ulicami Seulu w ramach misji jest wręcz upierdliwa i najlepiej gdyby została całkiem wyeliminowana. Natomiast jeśli chodzi o samą walkę to jest ona jednocześnie prosta, wymagająca i daje satysfakcję. Nawet pomimo tego, że walczymy cały czas z tymi samymi przeciwnikami, a taktyka nie zmienia się aż tak bardzo w zależności od tego którym bohaterem gramy. Dzięki dużej mobilności bohaterów (każdy ma potrójny skok oraz unik) walki są bardzo dynamiczne a nawet chaotyczne. Ma to swój urok i sprawia, że wracam do "Agents of Mayhem" mimo jej licznych wad.
Kilka słów o wadach. Tylko kilka, bo można by o nich napisać kolejny tekst. Wymienię więc krótko, to co mi przeszkadza najbardziej:
- potwornie nudny i „sterylny” Seul,
- nie całkiem jasna fabuła,
- niewykorzystany potencjał komediowy,
- powtarzalni przeciwnicy,
- ponownie wykorzystywane te same lokacje. Baza Legionu wygląda tak samo niezależnie, w której części świata się znajduje,
- prawie identyczny sposób rozgrywki nie zależnie od używanego bohatera (skacz, unikaj, strzelaj),
- brak współpracy (combosów) w walce pomiędzy agentami (mimo, że tych na akcję zawsze zabieramy troje),
- brak multiplayera (wydaje się, że gra jest do tego trybu idealna),
- problemy z grafiką i płynnością gry,
- koszmarne prowadzenie pojazdów,
- długie i częste ekrany ładowania,
- niezniszczalne otoczenie.
Wbrew logice gra "Agents of Mayhem" ma w sobie coś przyciągającego. Może to właśnie prosta i niewymagająca rozgrywka, w której liczy się tylko skakanie i strzelnie. Jednak mogłaby ona być jeszcze lepsza gdyby poprawić lub zmienić kilka elementów. Mimo wszystko polecam tę produkcję. Zwłaszcza jeśli ktoś szuka czegoś nieangażującego i odstresowującego.