"Bloodborne: Gra Karciana" - rzeź w Yharnam
Świat "Bloodborne" jest brutalny i mroczny. Przeklęci mieszkańcy Yharnam przekształcili się w potworne bestie, szerząc śmierć i zniszczenie. Skuszeni mocą krwi, próbowali pójść drogą na skróty, lecz zostali ukarani. Jej lecznicza moc okazała się mieć tragiczne w skutkach konsekwencje. Konsekwencje, z którymi teraz trzeba się rozprawić.
Do walki staną Tropiciele, zaprawieni w boju zabójcy potworów, wspomagani mocą tajemniczego Kielicha. Przyjdzie im się zmierzyć zarówno z siepaczami i dzikimi bestiami, jak i przebiegłymi bossami. Mimo, że mają wspólnego wroga, tylko jeden z nich zdoła wydrzeć dość krwi, aby uwolnić się z głębin Lochu Kielicha.
Wkrótce walka o krew z ekranu przeniesie się na karty. Oparta na konsolowym hicie z 2015 roku "Bloodborne: Gra Karciana", to szybka i emocjonująca karcianka oparta na mechanizmie tworzenia własnej talii. autor gry, Eric M. Lang, znany między innymi z takich produkcji, jak "Chaos w Starym Świecie", "Blood Rage", "The Others" czy niedawno wydany i bardzo dobrze przyjęty "The Godfather: Imperium Corleone", doskonale oddał w swoim najnowszym tytule mroczny klimat. Każdy z graczy wciela się w swojego Tropiciela, a wszyscy rywalizują o ten sam zasób - krew potworów, z którymi przyjdzie im się zmierzyć. Zwycięzca może być tylko jeden, ale każdy z potworów jest zbyt silny dla pojedynczego śmiałka. W ten sposób gra wymusza kooperację, inspirując blef, zdradę i kombinowanie.
Mimo, że "Bloodborne" to brutalne widowisko, gdzie trup ściele się gęsto, a Tropiciele co i rusz padają, by po chwili ponownie wrócić do walki, jest to przede wszystkim gra sprytu. Przemocą wydarta pokonanym potworom krew nie jest bezpieczna w rękach rannych Tropicieli. Dopiero specjalna akcja Snu Tropiciela pozwala ją bezpiecznie zmagazynować. Zmusza to graczy do ostrożnego zarządzania swoimi zasobami. Czasem bardziej opłaca się zwalczać oponentów i podkładać im kłody pod nogi, niż samemu się narażać. W "Bloodborne" nie wygrywają ci dobrzy - wygrywają tylko ci lepsi.
Ale nawet najlepsze plany mogą się rozsypać w starciu z rzeczywistością. Pieczołowicie gromadzony ekwipunek, śmiercionośna broń biała lub dystnasowa, ostrożne magazynowanie krwi, czy nawet przejrzenie blefu “sojuszników” może nie wystarczyć na spotkanie z Ostatnim Bossem. Finałowy potwór nie tylko zmienia zasady całej rozgrywki i każdego kolejnego etapu Lochów, ale przede wszystkim jest przerażającym przeciwnikiem, którego pokonać można tylko wspólnymi siłami. A jest o co walczyć, gdyż każdy pokonany na koncie Tropiciela przynosi mu chwałę. Dobijanie wrogów może więc stanowić o różnicy, pomiędzy zwycięstwem, a porażką.
"Bloodborne: Gra Karciana" to propozycja nie tylko dla fanów gry konsolowej czy Erica Langa. Sceptycy nie muszą się obawiać. W przeciwieństwie do, na przykład, filmowych adaptacji gier video, które skupiają się naturalnie na fabule, planszowe interpretacje radzą sobie znakomicie z oddaniem właściwego napięcia i klimatu. Nawet tak rozbudowanej gry akcji, jaką jest konsolowy "Bloodborne". Za każdym razem, gdy nasze życie wisi na włosku i ryzykujemy utratą dużej ilości krwi, okazuje się, że może już być za późno. "Bloodborne" jest grą o planowaniu. Obserwuj przeciwników - zarówno potwory, jak i współgraczy. Tych pierwszych zabij. Tych drugich przechytrz. Bądź gotowy na zdradę. A kiedy Ostatni Boss padnie martwy, udowodnij, że jesteś najlepszym Tropicielem w Yharnam.
Jakub Łapot