Lech Wałęsa jak Mario. Takiego nowoczesnego bohatera nikt jednak nie chce
Bez IPN-u, bez teczek, bez donosów, ale i bez ślepego zapatrzenia w idola i wymazywania wad - czy o Lechu Wałęsie da się mówić w ten sposób? Przedstawiając go jako superbohatera, a niechlubne momenty pokazując z przymrużeniem oka? Nowy, wirtualny Wałęsa to komiksowy heros - tylko czy ktokolwiek chce go takim widzieć?
“Wałęsa. Człowiek z Pixeli” to gra platformowa z Lechem Wałęsą w roli głównej. Jej twórcą jest Kordian Lewandowski, który sam pracuje nad pecetową wersją. Jego produkcja stylistycznie odwołuje się do gier z lat 80.. Skojarzenie z Mario jest oczywiste, nie tylko ze względu na podobieństwo obu bohaterów, którzy noszą wąsy i wywodzą się z klasy robotniczej. Pikselowy Wałęsa skacze, rozbija głową cegły, a przeciwników pokonuje wskakując na nich, tak jak kultowy hydraulik. Nawiązań do gier retro jest więcej - zomowcy w swoich czołgach przypominają wrogów z “Metal Slug”, a były polski prezydent w logo gry nieprzypadkowo kojarzy się z niemniej kultowym Sonikiem. Ale realia są już polskie - w tle żurawie ze Stoczni Gdańskiej, a supermocą jest orzeł, rzecz jasna w koronie.
Zanim pikselowy Jaruzelski wprowadzi stan wojenny, w zwiastunie gry “Wałęsa. Człowiek z Pixeli” z pikselowego telewizora machają do nas Bolek i Lolek. Postać z kreskówki pojawia się na widocznym później plakacie. I choć gdzieś w tle widzimy również innych komiksowych bohaterów z czasów PRL, w tym Tytusa, to obecność Bolka jest raczej nieprzypadkowa.
Jeśli ktoś jednak myśli, że odlskulowa platformówka będzie kolejnym ciosem wymierzonym w Wałęsę, to się raczej myli. Tutaj historia pokazana jest z przymrużeniem oka, fabuła luźno i swobodnie nawiązuje do faktycznych wydarzeń. Pojawia się Karol Marks, który jako wróżka namawia “leniwego elektryka” do obalenia komuny. Twórca gry, gdański artysta Kordian Lewandowski, w rozmowie z Radiem Gdańsk zdradził, że w grze zobaczymy nawet Jana Pawła II, choć nie w aż tak szalonej roli - papież będzie mentorem Wałęsy.
Wałęsa jako superbohater?
Gra o Wałęsie nie musi tak mocno bazować na faktach jak rzetelny film fabularny czy biografia polityka. Można wytknąć błędy przeszłości w pomysłowy, lekki sposób - i pewnie dlatego w zwiastunie “Człowieka z Pixeli” przewija się kreskówkowy Bolek - ale też nie musi to być myśl przewodnia. Za to można rozwijać inne motywy. Opisywana gra pokazuje Wałęsę nie tylko jako bohatera rodem z komiksu, ale i zwykłego, prostego człowieka. W zwiastunie widzimy scenę, w której żona ma pretensje, że “patriotyczne mrzonki” są ważniejsze niż rodzina. Nawet w tak humorystycznej konwencji można przemycić ciekawe, uniwersalne wątki. W grze łatwiej o zabawę formą i wychodzenie poza ramy.
- Stare gry akcji nie były dobre w opowiadaniu historii, opierały się właśnie na awatarach komiksowych superbohaterów o jednoznacznej motywacji. To dlatego postać Lecha Wałęsy tak bardzo zlepia się z konwencją retro platformówki - czy społeczeństwo to akceptuje czy nie, jest to nasz superbohater, jeszcze bardziej komiksowy niż Wiedźmin - mówi mi twórca gry, Kordian Lewandowski.
- Dla mnie jest to znakomity materiał nie tyle na rozliczanie się z faktami, lecz stworzenie świeżej fikcji inspirowanej faktami. Mam bowiem wrażenie, że polska kultura masowa cierpi od lat na głęboki deficyt fikcji wolnej od traum politycznych i historycznych. Nie mamy Spidermana, nie mamy Terminatora, nie mamy Myszki Miki, ani w końcu własnego Mario. Za to mamy "Bitwę Warszawską" - i jeśli jest to zły film, to nie ze względu na temat, lecz wykonanie - dodaje Lewandowski.
Wirtualny Lech Wałęsa to idealny bohater, którym Polska mogłaby się promować realizując ideę kulturotechu - czyli wykorzystania technologii do kreowania swojego nowoczesnego wizerunku. Z jednej strony pokazujemy historię, z drugiej robimy to we współczesnej, przyjaznej dla masowego odbiorcy formie. Gra ze znaną na całym świecie postacią, będącą symbolem walki z opresyjnym systemem, jest dobrym motywem. Tyle że Polacy z nowym, wirtualnym Wałęsą mają pewien problem. Nie chcą go widzieć.
Polacy jak awatary
W komentarzach pod zwiastunem czytamy:
"Liczę na jakiś poziom z donoszeniem, albo scenę gdzie prosi SB by go aresztowali dla lepszej przykrywki."
"Będzie moment podpisywania przez Wałęsę współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa?"
"Będą pijackie pojedynki w Magdalence?"
"podejrzewam, że jest to cwana metoda na ogólne ocieplanie wizerunku "prawd objawionych 3 rp" z którymi co starsi i bardziej oczytani się nie zgadzają. To jest nakierowane aby ocieplać wizerunek wałęsy u ludzi w przedziale 16-25 lat.... :)"
"Wałęsa Człowiek z Teczki. Jak można robić grę o tym komunistycznym konfidencie. Będzie akcja jak chleje wódę non stop na internowaniu czy nie?"
"czy będzie minigierka w której podpisuje sie lojalke z służbami bezpieczeństwa"
Choć Wałęsę historia rozliczyła i jego agenturalna przeszłość jest wszystkim znana, to nadal jesteśmy świadkami tej samej dyskusji sprzed lat. Zamiast tworzyć nowego, wirtualnego Wałęsę, który pokaże Polskę od nowoczesnej, cyfrowej strony - nie zapominając przy tym o czarnych kartach historii, które jednak widoczne są dla bardziej świadomego odbiorcy - wolimy tonąć w dawnych sporach. Wałęsa jako “polski Mario” nie przejdzie, bo wielu nie chce takiego superbohatera. Nie chce budować nowego mitu, innego niż stworzyło rozdarte pokolenie Solidarności. Co z tego, że pewnie świat szybko by taki wizerunek “kupił”.
Gry (nie) uczą
“Wałęsa. Człowiek z Pixeli” nie jest pierwszą grą o byłym prezydencie. W 1991 roku swoją premierę miała “Solidarność” - była to strategia, w której gracz kierował antykomunistyczną opozycją. W 2013 roku, podczas trwającego w Warszawie XIII Światowego Szczytu Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, zapowiedziano grę edukacyjną o nazwie “Solidarność: Menadżer Konspiracji”. Twórcy przedstawiali ją jako “symulator rozwalania systemu”, w którym historia ma być tłem. O grze głośno było jednak tylko przy okazji zapowiedzi, później prace nad nią zostały przerwane. Oficjalnych powodów takiej decyzji jednak nie znamy. Jednak fakt, że mimo wsparcia Narodowego Instytutu Audiowizualnego gra się nie ukazała, najlepiej pokazuje, że wszystko, co związane z Wałęsą, jest bardzo “niewygodne” i ryzykowne. Większa, poważniejsza produkcja zderzy się z polityczną rzeczywistością. Nawet humorystyczny “Wałęsa. Człowiek z Pixeli” ma ten problem.
I właściwie tak można powiedzieć o każdym interesującym, ale przy tym “kontrowersyjnym” elemencie naszej historii. Owszem, jesteśmy kojarzeni z husarią, dlatego ta pojawiła się w serii Civilization. Jeszcze w tym roku wyjdzie gra “Dywizjon 303”, powiązana z filmem o legendarnym oddziale. Jednak to wszystko są mity i skojarzenia znane na świecie. My potrzebujemy nowego mitu, przygotowanego we współczesnej formie. Jednak raczej trudno uwierzyć w to, że główną rolę odegra w nim Lech Wałęsa.
- Wydaje mi się, że mówienie o historii Polski bez kontrowersji jest niemożliwe - obrażanie się mamy we krwi. Myślę, że zrobienie gry o Solidarności w estetyce hiperrealistycznego blockbustera musiałoby nosić ciężar politycznej propagandy, żeby taki projekt ujrzał światło dzienne. Mówienie o ważnych sprawach bez dozy autoironii, byłoby wówczas bardzo podatne na ataki graczy subwersywnych. Mógłby z tego wyjść niestety najprawdziwszy, emocjonalny kicz - wyjaśnia Kordian Lewandowski.