Seria o "Ojcu Chrzestnym" kojarzyła mi się do tej pory z Marlonem Brando i Alem Pacino. Elegancją i subtelnością mieszającą się z brutalnością. To filmy o rodzinie, władzy, zdradzie i zbrodni. Nie spodziewałem się, że coś może mi ten obraz zaburzyć - na szczęście w pozytywnym sensie.