Red Dead Redemption
Superprodukcja studia Rockstar udowadnia nie tylko, że gry świetnie sobie radzą z westernową konwencją, ale także, że mogą opowiadać o skomplikowanych procesach historycznych - a takim z pewnością był dla Stanów Zjednoczonych koniec Dzikiego Zachodu.
(UWAGA SPOILERY) Akcja gry osadzona została w 1911 roku. Jak na westernowe standardy to bardzo późno. Wszak świat dążył już do I wojny światowej, w Paryżu dokonał się modernistyczny przewrót, a rewolucja przemysłowa wywróciła do góry nogami stosunki społeczne. Dlatego John Marston wydaje się bohaterem z innej epoki, ostatnim kowbojem, świadkiem czasów, które przeminęły. I o tym właśnie traktuje Red Dead Redemption, śmierć Marstona to przecież śmierć całego Dzikiego Zachodu.
Twórcy z Rockstara opowiadają tę historię z niezwykłą czułością. Nie idealizują Dzikiego Zachodu, Marston był wszak mordercą i rabusiem, ale i nie znęcają się nad nim. To historia człowieka, który musi się odnaleźć w nowym świecie. A gdy mu się to nie udaje, ludzie nowego świata mordują go bez wyrzutów sumienia.