Uchylili rąbka tajemnicy i się zaczęło. "Cyberpunk 2077" w ogniu krytyki
O "Cyberpunku 2077" wiadomo już całkiem sporo, ale samą grę na własne oczy widziała ledwie garstka osób. Reszta nie chce cierpliwie czekać, wszyscy już wydają sądy na podstawie pierwszych doniesień mediów. To tylko pokazuje, jak ogromne nadzieje wiążą z nową grą Polaków.
Już pierwszy trailer nowej produkcji CD Projekt RED, który pokazano podczas targów E3, nie każdemu przypadł do gustu. Na czele z samym Williamem Gibsonem, pionierem tego gatunku, autorem kultowej już "Trylogii Ciągu". Pisarz odniósł się głównie do estetyki trailera, określając ją jako generyczną wizję rodem z lat 80., która do tego wygląda jak mod do gry z serii GTA.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Niektórzy komentujący również poruszyli tę kwestię, pozostali jednak w mniejszości. Ba, Adrian Chmielarz, jeden z najsłynniejszych polskich deweloperów znany ze swoich skrajnych opinii i mocnych osądów, ocenił wizualną stronę wideo na "10/10".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Afera o perspektywę
Trailer nie był jednak jedynym rąbkiem tajemnicy, jaki uchyliło CD Projekt RED. Na zamkniętych pokazach wybrani redaktorzy mieli okazję zobaczyć około 50 minut rozgrywki. Oczywiście serwisy nie omieszkały podzielić się niektórymi detalami – najważniejszym z nich było to, ze "Cyberpunk 2077" będzie grą RPG, ale zamiast widoku z perspektywy trzeciej osoby będzie to FPP. Ta wiadomość spotkała się z jeszcze większym odzewem niż estetyka trailera.
Pod jego wersją na YouTubie już można przeczytać głosy, że perspektywa pierwszej osoby nie jest tym, czego gracze oczekiwali. Głównym zarzutem pozostaje to, że taki widok nie koresponduje za bardzo z gatunkiem RPG, który gra będzie na pewno reprezentować (plotki o strzelance się nie sprawdziły). Gracze narzekają również, że jeśli wprowadzono tryb FPP, powinno zaimplementować znane z gier Bethesdy rozwiązanie, dzięki któremu gracz może przeskakiwać między widokiem z oczu i zza pleców bohatera. Argumentem ma być fakt, że skoro możemy stworzyć własnego bohatera, dobrze byłoby zobaczyć, jak wygląda w wybranych przez nas stylizacjach.
Problem, a właściwie "problem", w tym, że te komentarze toną w morzu pozytywnych reakcji. Bo niemal godzinny gameplay nie skupiał się tylko i wyłącznie na tym, że patrzymy na skąpaną w słońcu cyberdystopię przez oczy bohatera. Co istotne, informacje o mieszanych perspektywach podano już w 2013 roku, zatem CD Projekt nie zaskoczyło tutaj nikogo poza sporą rzeszą zapominalskich. Czego się jeszcze się dowiedzieliśmy? Informacji jest sporo i na pewno zaostrzają apetyt na grę.
Zobacz też: Kto nadzoruje prace nad "Cyberpunk 2077"?
Co już wiadomo
Przede wszystkim główny bohater będzie nazywać się "V". Określenie musi być neutralne płciowo, bo CD Projekt pozwala na grę kobietą lub mężczyzną. Wiadomo, że pojawi się perspektywa trzeciej osoby, ale tylko w przerywnikach filmowych. Będzie zatem można zerknąć, jak nasza postać wygląda. Statystki zostały zaimplementowane z papierowego pierwowzoru - siła, inteligencja, wytrzymałość, refleks oraz Tech (obsługa urządzeń) i Cool (charyzma). Dzięki temu do każdego wyzwania będzie można podejść na kilka sposób – będziemy mogli wykorzystać umiejętności hakowania, spryt, lub argument siły.
Zamiast wybierania konkretnej klasy postaci, będziemy rozwijać ją w kierunku danej specjalizacji poprzez nasz styl gry. Możemy jednak wybrać nasze zdolności i umiejętności z drzewka rozwoju, oraz jego historię, która będzie miała wpływ na to, co "V" potrafi. Sama postać ma być "cynglem" i najemnikiem, która po mieście będzie poruszać się przy pomocy samochodu, który prowadzić możemy w widoku FPP i TPP. W trakcie jazdy będzie można angażować się w walkę – stery przejmuje wtedy AI, a my możemy strzelać do przeciwników.
Walka będzie przypominać tę z "Borderlands" lub "Destiny", ma być jednak mniej dynamiczna. Przy przeciwnikach pojawią się ich imiona, paski zdrowia oraz poziom, który ma pomóc w oszacowaniu naszych szans – u niektórych mają pojawić się pytajniki, co ma oznaczać, że jest to za duże wyzwanie dla naszej postaci. Wartość zadanych obrażeń będzie pojawiać się przy atakowanych przeciwnikach.
Sam świat ma być otwarty (stąd porównania do GTA), a twórcy kładą nacisk na interakcję nie tylko z miastem, ale i z jego mieszkańcami. Każda decyzja ma mieć konsekwencje dla jej uczestników oraz całego świata. Co ciekawe, niektóre obszary będą dla nas dostępne, jeśli zdobędziemy odpowiedni "street cred" (czyli tak zwany "szacun na dzielni") poprzez noszenie odpowiednich ubrań. Możliwe będzie również kupowanie nowych mieszkań, które będą nam służyć za bazy wypadowe, gdzie będziemy składować broń i ciuchy, ale ich zmiana nie będzie wymagała odwiedzin w tym miejscu.
Twórca uspokaja
To najważniejsze informacje na temat gry. Wiadomo również, że pojawią się bossowie i cykl dnia i nocy. To ostatnie potwierdził Mike Pondsmith, twórca oryginalnego systemu RPG. W przeciwieństwie do Gibsona ma jednak bardziej optymistycznie nastawienie. Na redditowym wątku pojawił się jego lapidarny wpis: "mówiłem wam, że warto było czekać".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ciągle jednak mówimy o produkcie, który nawet się nie ukazał. Sceptycyzm jest oczywiście wskazany, bo przesadny entuzjazm może w momencie premiery zasłonić oczywiste błędy (jeśli takowe będą), jednak narzekanie, że producenci mają taką wizję a nie inną, jest bezsensowne. Można nawet odnieść wrażenie, że niektórzy oczekiwali Wiedźmina z implantami i samochodem o nazwie "Płotka". Aż nasuwa się wyeksploatowany do cna cytat "mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem", widząc niektóre argumenty graczy. Poczekajmy do premiery, a nieprzekonanym doradzamy, by nie składali preorderów, skoro tak bardzo obawiają się zawodu.