"Playerunknown’s Battleground"
Pod tą niełatwą do zapamiętania nazwą, funkcjonującą pod skrótem "PUBG", kryje się największa sensacja tego roku. Przygotowana przez koreańskie studia sieciowa strzelanka okazała się gigantycznym hitem, w który codziennie grają setki tysięcy osób. A miliony oglądają za pośrednictwem Twitcha, wyprzedzając "League of Legends" czy "Counter-Strike’a".
O co ten cały szum? O pomysł, nazwany "battle royale". Na wyspę zrzucanych zostaje 100 graczy. Wszyscy walczą o przetrwanie, a dostępne dla rozgrywki obszar miarowo się kurczy. Prosty pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo dostarcza zupełnie nowych emocji, w porównaniu z innymi sieciowymi strzelankami. My w tym roku zainwestowaliśmy czas w inne tytuły, ale przy najbliższej okazji z pewnością nadrobimy i samodzielnie zagłębimy się w fenomen "PUBG-a".
Wypada zaznaczyć, że gra nie miała oficjalnej premiery tylko dostępna jest w ramach tzw. "płatnego wczesnego dostępu". Ale potraktujmy to zjawisko, tak jak należy - to najczęściej trik twórców na długie usprawiedliwianie tego, że z grą mogą być problemy techniczne. Skoro można kupić i grać, to piszemy o niej w 2017 roku, a nie "wtedy, gdy twórcy się zdecydują, że wersja jest już kompletna".