Kłopoty CD Projekt Red. “Cyberpunk 2077” opóźniony, tąpnięcie na giełdzie
To ma być hit na miarę "Wiedźmina" albo nawet większy. Nic więc dziwnego, że gdy wyciekły informacje, że debiut zapowiedzianej pięć lat temu gry “Cyberpunk 2077”, opóźni się, ceny akcji CD Projekt RED poleciały na łeb na szyję. Jakby tego było mało, byli członkowie zespołu pracującego nad tytułem skarżą się na fatalne warunki pracy.
Efekt ostatnich przecieków od wczoraj oglądamy na giełdzie. Wczoraj akcje w pierwszej połowie dnia traciły ok. 10 proc. Dzisiaj spadek był jeszcze głębszy i rano przekroczył 13 proc. Około południa papiery CD Projekt traciły na wartości ponad 7 proc.
Byli pracownicy studia zdradzają, że nowi członkowie, którzy na przełomie 2012 2013 roku dołączyli do zespołu, nigdy nad nową grą nie pracowali. Od razu musieli zająć się powstającym wówczas “Wiedźminem 3”, który też miał swoje problemy. Premiera była opóźniana i na grę czekaliśmy dłużej, niż to wcześniej zapowiadał producent.
Przeczy to zapewnieniom z marca 2014 roku, kiedy to dyrektor wykonawczy CDP RED, Marcin Iwiński, mówił: “Nad Cyberpunk 2077 pracuje osobny zespół w obrębie studia CD Projekt RED, więc tak naprawdę [“Wiedźmin 3”] nie miał wpływu na produkcję gry”.
We wrześniu 2016 roku na forum gry pracownicy studia zdradzali, że nad “Cyberpunkiem 2077” pracuje więcej osób niż nad “Wiedźminem 3”. Problem w tym, że często byli to zupełnie nowi pracownicy. To kolejny zarzut byłych, pragnących zachować anonimowość członków studia.
Rotacja była na tyle duża, że prace poprzedniego zespołu zajmującego się “Cyberpunkiem 2077” należało poprawiać lub po prostu z nich rezygnowano. Ambitne plany CD Projekt RED - związane m.in. z olbrzymim, żyjącym miastem czy rozbudowanym trybem sieciowym - stały się olbrzymią przeszkodą.
Z materiału youtubera wynika, że trudno dziś stwierdzić, jak wyglądać może “Cyberpunk 2077”. Zbyt wiele koncepcji się zmieniło od czasów pierwszych zapowiedzi czy plotek sprzed 2 czy 3 lat. Czy to oznacza, że zabraknie np. rozbudowanego trybu multiplayer?
Pogłoski mówią, że tryb sieciowy będzie, ale dopiero po skończeniu wątku dla jednego gracza. Co interesujące, Adam Kiciński w wywiadze z portalem Strefa Inwestorów powiedział, że będzie “element online związany z 'Cyberpunkiem'”. A więc sugeruje to raczej dodatek, a nie coś wielkiego.
Programiści pracowali w pocie czoła, ale to oznaczało, że reszta zespołu - np. artyści - nie mieli nic do roboty, bo musieli czekać na gotowy silnik. Do tego dochodzą liczne konflikty wśród osób zarządzających poszczególnymi działami. Rozrastające się studio spowodowało, że zbyt wiele liderów wchodziło sobie w paradę.
Praca wielu osób szła na marne, bo z czasem okazywało się, że zmieniano koncepcję i rezygnowano z pewnych elementów. Nie informując o tym tych, którzy się tym zajmowali. Do tego dochodziły liczne nadgodziny, przez które spora część zespołu po prostu odchodziła ze studia.
Exodus członków CD Projekt RED nie jest tajemnicą. Jeszcze na początku października b.r. portal Gry-Online zauważył, że ze studia odeszli ważni pracownicy zajmujący się “Cyberpunkiem 2077”. Z pracy zrezygnował główny projektant poziomów czy też starszy producent mechanizmów rozgrywki.
Odejścia zmartwiły fanów studia na tyle, że CD Projekt RED w październiku wydał oficjalne oświadczenie, starając się uspokoić opinię publiczną. Tłumaczono w nim, że tak duży projekt nie opiera się na kilku kluczowych pracownikach, więc rezygnacje nie wpłyną na produkcję “Cyberpunk 2077”.
Warunki w studiu, które nie każdemu pasują - w oświadczeniu CD Projekt RED nazwało to swoim “zestawem wartości” - od dawna były tajemnicą poliszynela. Wystarczy przypomnieć zdjęcie ekipy pracującej nad pierwszą częścią “Wiedźmina”. Po premierze tych pracowników już nie było:
Już w 2015 roku na branżowym serwisie Glassdoor, pozwalającym pracownikom oceniać pracodawców, pojawiło się wiele krytycznych recenzji pod adresem CD Projekt RED. Zwracano uwagę na liczne nadgodziny (w branży gier nazywa się to crunchem - kiedy zespół pracuje w pocie czoła, by zdążyć przed obiecanym terminem), rotację personelu i fakt, że kierownictwo bardziej dba o cele niż o ludzi.
Nadgodziny to “modus operandi” - twierdził były pracownik studia Maciej Miąsik w rozmowie z magazynem “CD-Action”:
“Firma się tego specjalnie nie wypiera, przedstawia jedynie uzasadnienia, dlaczego taka intensywna eksploatacja zespołu jest niezbędna” - wyjaśniał.
Kolejne krytyczne noty na wspomnianym portalu pojawiły się również niedawno. I właśnie dlatego CD Projekt RED zareagował na nie oświadczeniem. Najnowsze zarzuty mówiły m.in. o permanentnym crunchu: 12-godzinnej pracy przez 7 dni w tygodniu.
Brzmi to niezbyt dobrze, ale pamiętajmy, że w branży gier długie nadgodziny to niestety norma. Dotyczy to niemal każdego studia, które tworzy wysokobudżetowe produkcje, musi dotrzymać terminów, a stawiane przed nim oczekiwania są ogromne.
– Jeśli oczekujesz, że będziesz pracował przy projekcie tzw. triple-A i nigdy nie będziesz crunchował, to zapraszamy do pracy w banku – mówiłAdrian Chmielarz w czasopiśmie "Neo Plus". – W tej branży rezultaty uzyskuje się tylko wtedy, kiedy jest się gotowym na ciężką pracę.
Dodajmy, że dokładnie takie same zarzuty pracownicy stawiali kierownictwu BioWare, ekipie odpowiedzialnej za tworzenie “Mass Effect: Andromeda”:
Prace nad Andromedą były burzliwe i pełne problemów. Swoje piętno odcisnęły na niej zmiana reżysera, kilka ogromnych zmian skali gry, niedostateczna liczba animatorów, wyzwania technologiczne, problemy z komunikacją, polityka biurowa, skrócony okres produkcji i brutalny crunch - pisał serwis cdaction.pl
Brzmi bardzo znajomo. I niepokojąco, bo “Mass Effect: Andromeda” raczej rozczarował grających. Z drugiej strony rotacja i narzekania pod adresem CD Projekt RED pojawiają się od lat, a mimo to studio do tej pory nie rozczarowało.
Inny powtarzający się zarzut to stosunkowo niskie zarobki w CD Projekt RED. Wprawdzie w Polsce studio płaci bardzo dobrze, ale gdy porówna się płace z pensjami za granicą, to polska ekipa wypada blado. "Juniorzy" zarabiają ok. tysiąca dolarów miesięcznie, "leadzi" – od 4 do 6 tys. dolarów.
Pokrywa się to z płacami w branży IT. Z niedawno opublikowanych danych wynika, że normą jest, że polskie firmy płacą mniej niż działający u nas “zagraniczny kapitał”. W tym przypadku “winą” CD Projekt RED jest to, że nie podnosi standardów, a jedynie dopasowuje się do ustalonych przez rynek reguł. Tak możemy zrozumieć byłych pracowników.
Poprzeczkę wysoko zawiesili nie tylko gracze, ale też inwestorzy. “Cyberpunk 2077” ma być giełdową rakietą, dzięki której wystrzelą zyski.
Tak długi czas produkcji powoduje niepokój wśród fanów. Tym bardziej że plotki stawiają polskie studio w złym świetle. Youtuber YongYea powołując się na wypowiedzi byłych pracowników twierdzi, że CD Projekt RED ma ogromne problemy z “Cyberpunk 2077”.
Polskie studio nigdy nie ujawniło zbyt wielu konkretów na temat gry, ale strzępki informacji pobudzały apetyt. Świat gry ma być nawet cztery razy większy niż ten z “Wiedźmina 3”, wliczając w to krainy z dodatków. W planach jest też rozbudowany tryb sieciowy. Środki na “Cyberpunk 2077” CD Projekt RED pozyskuje nie tylko ze świetnych wyników finansowych spółki, ale też publicznych grantów. Można powiedzieć, że *cała Polska wierzy - i inwestuje - w “Cyberpunk 2077”. *
Jest jeszcze na to za wcześnie, ale sytuacja CD Projekt RED jest nie do pozazdroszczenia. Studio może paść ofiarą własnego sukcesu. Seria “Wiedźmin” jest rewelacyjna, więc wszyscy oczekują, że tak długo powstający “Cyberpunk 2077” będzie jeszcze lepszy. Zresztą sami pracownicy studia podsycali te nadzieje. - Ten tytuł będzie nawet lepszy, większy i bardziej rewolucyjny niż pierwotnie zakładaliśmy - mówił Adam Badowski z CD Projekt RED w marcu 2016 roku.
Oby te ogromne ambicje nie doprowadziły do tego, że wielkich pomysłów nie uda się zrealizować. Ewentualna wpadka CD Projekt RED może spodować, że moda na polskie spółki gier na giełdzie się skończy.
_Skontaktowaliśmy się z CD Projekt RED. "Nie mamy w tej sprawie niczego do zakomunikowania" - otrzymaliśmy w odpowiedzi.