Coraz gorsze fabuły największych tytutłów
Bardzo uderza mnie to, gdy wysokobudżetowa produkcja, gdzie możnaby wpakować naprawdę fajnych scenariusz, traktuje mnie jak głupka. Albo sama nie potrafi sprawnie opowiedzieć historii i wplata absurdalne rozwiązania. Sparzyłem się na przynajmniej kilku tytułach.
Najbardziej liczyłem pod tym względem na nowe "Call of Duty". Twórcy zapowiadali dojrzałą opowieść o II wojnie światowej. Tymczasem widziałem festiwal klisz i uproszczeń, papierowe postaci i bezsensowne wybory, dokonywane przez głównych bohaterów. W dodatku wszystko skoncentrowane wokół amerykańskiej wizji tego, co podczas tego konfliktu zbrojnego było najważniejsze. A, jak sam nazwa wskazuje, wojna była światowa.
Zawiodłem się też fabułą "Assassin's Creed Origins". Do tej pory była taka huśtawka - raz lepiej, raz gorzej. Tym razem padło na "gorzej". Gdy poznałem w retrospekcji powód zemsty głównego bohatera, złapalem się za głowę. Tym samym cały wiodący wątek stał się dla mnie całkiem obojętny - a to jednak duża porażka przy znanej serii i grze, przy której pracowało mnóstwo ludzi.
Niefajna była też fabuła "Battlefronta II". Tak, to gra sieciowa, ale jeśli się robi kampanię, a zwłaszcza w świecie "Gwiezdnych wojen", to można zadbać o jej odpowiednio epicką otoczkę. Ale znacznie gorszy był pod tym względem "Need for Speed: Payback". Kiepska historyjka, irytujące dialogi i całkowite ugrzecznienie, jakby produkcja kierowana była wyłącznie do młodszych graczy. Kolejne przerywniki filmowe i fabularne były dla mnie zwyczajnie męczące.