Czterech maniaków retro wydało książkę. Napisał ją komputer sprzed 30 lat
To pierwszy taki projekt na świecie. Od A do Z stworzyli książkę na stareńkim Atari. Do tego nie napisali ani słowa - całą treść wygenerował napisany przez twórców program.
Nie mogę wyjść z podziwu. Mamy 2018 rok, a grupka fanatyków porwała się na kosmiczny wręcz projekt. Nie, nie chodzi o żadną technologię przyszłości - przeciwnie. Czwórka twórców wzięła "atarynki", 8-bitowe komputery, które wypadły z obiegu ponad 20 lat temu, żeby zrobić na nich książkę. Od deski do deski. Czy raczej od piksela do piksela.
Treść, skład, gotowy format do druku. Wszystko bez użycia Worda, Photoshopa i innych współczesnych zabawek. Sztuka dla sztuki? Być może. Ale jak usłyszałem, że treścią książki jest poradnik do 30-letniej gry, a do tego cały tekst został wygenerwowany przez program, a nie napisany "z palca", to szczęka mi lekko opadła.
Z miłości do staroci
Czterech facetów, pracujących na co dzień w różnych zawodach, zgadało się, by stworzyć coś w rodzaju listu miłosnego dla gier z 8-bitowej epoki lat 80. Te osoby to dr Piotr Marecki, kulturoznawca, wydawca, producent i wytwórca utworów cyfrowych z Uniwersytetu Jagiellońskiego; muzyk i programista Wojciech "Bocianu" Bociański; Piotr Metniowski, doktor nauk fizycznych z Akademii Górniczo-Hutniczej; Krzysztof Ziembik, specjalista od zarządzania innowacjami i kreatywnością. Postanowili razem wygenerować solucję do mającegl niemal 30 lat "Robbo".
- Nasz pierwszy kontakt to był mail, który dostałem 23 listopada. Piotr przedstawił mi swój ogólny pomysł na generator solucji. Pomysł spodobał mi się od razu i już następnego dnia przystąpiłem do pracy. Jednak finalna wersja programu wraz z muzyką powstała dopiero na początku grudnia – tłumaczy WP Tech Bociański. - Prace nad samym kodem zajęły ponad tydzień. Po drodze dopracowaliśmy wspólnie wiele kwestii i szlifowaliśmy algorytm losowania, aby tekst był mniej "automatyczny" – dodaje.
Wojciech "Bocianu" Bociański
Marecki, będący mózgiem całej akcji, opisuje, że idea do stworzenia książki była taka, żeby połączyć środowiska growe, demosceny i literatury elektronicznej. "Robbo. Solucja" dotyczy w sumie tych trzech środowisk.
- W programie Mad Pascal napisał go "Bocianu", a muzykę zrealizował Piotr "Lisu" Lis. Następnie tekst wygenerowany trzeba było przepisać, ponieważ program nie mógł spamiętać takiej ilości tekstu. A później były prace nad okładką i składem tekstu – wspomina.
Skład również odbył się na Atari, a czuwał nad nim Mietniowski – jedna z niewielu w Polsce osób, które potrafiła ukończyć ten proces na wieloletnim sprzęcie. To jednak technikalia, ale warto zastanowić się, dlaczego w ogóle czterech dojrzałych facetów postanowiło poświęcić swój czas dla sprzętu, który jest komercyjnie martwy.
- Osobiście najbardziej ciekawi mnie w kulturze retro, że komputery i konsole, które nie są produkowane od kilku dekad, są ciągle żywe wśród fanów zżytych z konkretną platformą. Produkują oni na ten sprzęt nowe programy, nowe peryferia i - co najciekawsze - nowe utwory – wyjaśnia Marecki. - W świetle logiki rynkowej to się nie powinno dziać, powiem mocniej, to nie ma prawa istnieć. Ale fani i fanki nie licząc na wynagrodzenie, na sprzedaż po prostu to robią. Tylko w 2017 na imprezie Silly Venture w Gdańsku, największej poświęconej Atari, zaprezentowano około 120 nowych utworów na komputery i konsole Atari. Wśród nich był nasz program generujący solucje do kultowej w Polsce gry “Robbo” – podkreśla.
"Robbo. Solucja" została zainspirowane mega hitem sprzed 30 lat o nazwie "Robbo" właśnie. Za pomysłem stoi Janusz Pelc, a tytuł wydało kultowe już studio LK Avalon, odpowiedzialne również za takie gry jak "Sołtys" czy "Skaut Kwatermaster". W "Robbo" sterowało się robotem, którego zadaniem było zebranie wszystkich śrubek z planszy, jednocześnie omijając pułapki, przeszkody i szukając kluczy do otwarcia drzwi. Tytuł był tak popularny, że doczekał się nawet nieoficjalnych wersji na takie platformy jak Android czy Java ME.
Kult "Atarynek"
Warto dodać, że status Atari w Polsce jest bardzo specyficzny. Wokół tej platformy zgromadziła się największa społeczność. Marecki zauważa, że Polska jest nazywana nawet “imperium Atari”. Jest to także wyraz pewnej niezgody na nowy stan rzeczy - kultura cyfrowa jest bardzo amerykańska czy zachodniocentryczna. Dlatego zespół skupił się na tym, co lokalne w mediach cyfrowych - na polskiej grze "Robbo" i swoistym statusie Atari w Polsce.
Marecki zajmuje się komputerem również zawodowo. Na Uniwersytecie Jagiellońskim wraz ze współpracownikami założył laboratorium z retro sprzętem, używane jako narzędzie do badań i dydaktyki.
Dr Piotr Marecki
- Obecnie uczymy późne roczniki '90. Zatem osoby, które nie miały prawa spotkać się z platformami 8-bit, mogą zobaczyć kulturę retro z oryginalnego sprzętu. Od kilku lat też w związku z tym codziennie jestem w pomieszczeniu, w którym stoi Atari, ZX Spectrum, Commodore, Apple, Pegasus itd. To moja praca. Mogę powiedzieć, że dla mnie to naturalne otoczenie – stwierdza.
Natomiast Bociański samego siebie określa jako człowieka, który w ten sposób spełnia swoje ambicje ze świata sztuki.
- Dla mnie “martwy komercyjnie” brzmi trochę jak komplement. Pomimo ścisłego umysłu mam duszę artysty, więc dla mnie kontakt ze sceną retro jest swego rodzaju realizacją potrzeb artystycznych i z pewnością nie ma nic wspólnego z komercją. Nie da się ukryć, że jest wiele osób, które ostatnią modę na retro próbują przekuć na twardą walutę - tłumaczy.
Wystarczy spojrzeć na ceny sprzętów na znanym aukcyjnym portalu. Ale to nieuniknione zjawisko i nie ma co narzekać. Tym bardziej cieszą mnie takie inicjatywy jak ta, gdzie wartością jest sama radość tworzenia, a nie słupki sprzedaży. Dlatego też bez chwili wahania przyjąłem propozycję Piotra Mareckiego na udział w tym projekcie – przyznaje.
- Duszę mają te przedmioty, w które wkładamy swoją własną. A grom komputerom poświęcaliśmy sporą ilość swojego czasu, naszej uwagi i zaangażowania – zauważa Ziembik.
W okresie przypadającym na młodość twórców brak podstawowych informacji wymuszał własne dociekania, badania, opracowania map i opisów - w ten sposób budowali swoją wiedzę, doświadczenie i pewność siebie, nie tylko w dziedzinie gier, ale szerzej - oprogramowania, albo jeszcze szerzej - wiarę we własne zdolności.
W podstawówce Ziembik sam redagował odręcznie kilkustronicową gazetkę o języku programowania Logo, (której był jedynym czytelnikiem, dodaje). Sam też projektował gry i programy użytkowe. I marzył o ich realizacji, nie mając jeszcze własnego komputera.
Krzysztof Ziembik
Jednak przełomowy okazał się moment, gdy natrafił na grafikę generowaną przez komputery Atari ST. I to nawet nie osobiście, tylko w listopadowym numerze magazynu "Komputer" z 1986 roku, wspomina. Grafiki wykonał Stefan Szczypka, a urzekły go również jego pełne pozytywnych emocji, prawie literackie opisy sprzętu i oprogramowania Atari.
Wtedy, jeszcze jako dziecko, nawet nie wiedział kto jest autorem ilustracji. Ale to był ten moment, który zaważył na jego dalszym życiu. Po jakimś czasie dostał od rodziców mniejsze Atari 400, a dopiero po dwóch latach kupił Atari ST. Obydwa komputery posiada zresztą do dzisiaj.
- Dopiero po latach mam możliwości spełnienia tamtych marzeń – podkreśla. - Dlatego wszystko, co tworzę, robię właśnie dla starych komputerów i starymi technologiami. Współczesne w ogóle nie są dla mnie ciekawe, wszystko jest podane na tacy, więc nie trzeba się tak angażować w pokonywanie własnych i sprzętowych ograniczeń – uważa.
Mietniowski pierwszą styczność ze sprzętem z logo Atari miał dzięki uprzejmości sąsiada. Dopiero po około 2 latach, pod koniec lat 80., dzięki uprzejmości najbliższej rodziny jego ojca stać było na zakup Atari 65XE z magnetofonem XC12.
- Do dnia dzisiejszego pamiętam nieprzespane noce, gdy właśnie razem z nim siedzieliśmy i rozgryzaliśmy, aby ukończyć kolejne planety właśnie w grze Robbo – wspomina.
_Piotr Mietniowski _
W okolicy twórcy zdecydowana większość kolegów była w posiadaniu komputerów Atari, a na palcach jednej ręki mógł policzyć użytkowników innych 8-bitowych komputerów, takich jak ZX Spectrum czy Commodore C64. Później, wraz z upływem lat, na rynku pojawiały się kolejne wyższe modele ATARI o większych, lepszych możliwościach graficznych i muzycznych. On jednak pozostawał i pozostaje wierny tym komputerom do dnia dzisiejszego.
- Kilka lat temu ponownie w moje ręce trafiły komputery Atari 8-bitowe i z sentymentem przypominam sobie i gram w gry mojego dzieciństwa na realnym sprzęcie. Nigdy nie byłem zwolennikiem żadnych emulatorów na współczesne komputery – dodaje.
Autor: Atari 65 XE
Warto na koniec podkreślić, że treść książki została wygenerowana właśnie przez maszynę – konkretnie Atari 65 XE. I choć to tylko eksperyment, to czy w przyszłości możemy spodziewać się, że coraz częściej komputery przejmą rolę pisarzy czy scenarzystów? Opisywaliśmy już, że powstawały nawet krótkie filmy w oparciu o skrypt stworzony przez sztuczną inteligencją, ale próby te dawały raczej zabawny efekt, bo jednak komputer nie potrafił opowiedzieć spójnej historii z sensownymi dialogami. Marecki nie mówi jednak nie takim formom kreacji.
- Generowanie tekstów dzięki różnym językom programowania ma swoje długie tradycje. Robiono to już w latach 50. XX wieku. Tylko w Polsce jest ok. 60 generatorów tekstu. Profesor Nick Montfort z Massachusetts Institute of Technology prowadzi kolekcję książek wygenerowanych komputerowo. Obecnie na całym świecie istnieje około 70 utworów. Brakuje nam jednak informacji, czy gdzieś na świecie ktoś zrobił książkę na Atari. Może mogło zdarzyć się to tylko w Polsce – zastanawia się.
A efekty tego twórczej kreacji będzie można poznać już na początku kwietnia, kiedy "Robbo. Solucja" trafi do sprzedaży. Wszystko dzięki pasji czterech fanów retro, którzy nie chcieli się ograniczać tylko do robienia gier.